Aleksandra Urban-facehole

Zapraszamy wyjątkowo w środę 2 września o godz. 18:00 do Galerii Górnej BWA w Kielcach na wernisaż wyjątkowej artystki Aleksandry Urban. Zobaczymy jej najnowsze prace z ostatnich 4 lat.
Urodzona w 1978 w Jeleniej Górze, mieszka i pracuje we Wrocławiu. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Dwukrotna stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Autorka wielu wystaw w kraju i za granicą. Uprawia malarstwo, fotografię, rzeźbę i grafikę warsztatową.


O pracach artystki przeczytacie w tekście Piotra Stasiowskiego

Scrolluj dalej

Stwierdzenie, że portale społecznościowe i internetowa wymiana informacji zdominowały nasz sposób postrzegania rzeczywistości i tworzenia relacji międzyludzkich na przestrzeni zaledwie kilku, kilkunastu lat, jest już obecnie truizmem. Na naszych oczach dokonała się hiper szybka rewolucja komunikacyjna, nie mająca precedensu w skali historii ludzkości. Jeśli w latach 90. ubiegłego wieku nieliczni użytkownicy raczkującej wówczas globalnej sieci Internetu mieli dostęp do komunikatorów IRC, tak dzisiaj, zaledwie po około 20 latach od tamtej chwili, internauta musi podjąć trudną decyzję, którymi kanałami chce partycypować w wirtualnym na wskroś społeczeństwie i skąd czerpać ma aktualne informacje o otaczającym go świecie.
Naturalnym w tym świetle procesem wydają się próby zakwestionowania życia w sieci, jego celowa i świadoma negacja. Coraz więcej osób decyduje się na “wypięcie”, czy “wylogowanie” z niektórych kanałów informacji i komunikacji, mając nadzieję na ochronę własnej indywidualności i zachowania trzeźwego oglądu rzeczywistości.

W tym duchu interpretuję najnowszą serię prac stworzonych przez wrocławską artystkę Alex Urban. Już sama jej decyzja, aby o medialnej zapaści mówić za pomocą malowanych na płótnie, tradycyjnych obrazów niesie w sobie sprzeciw wobec nadprodukcji wizualnych bodźców, którymi jesteśmy atakowani na co dzień przez Internet. Z pewnością warto docenić gest artystki, polegający na sięgnięciu do tradycyjnej techniki malarskiej,
w czasie, gdy większość produkowanych obrazów opiera się o zdjęcia robione aparatami telefonicznymi, przy użyciu najróżniejszych programów i aplikacji graficznych. Sposób malatury Urban jest zresztą bardzo charakterystyczny i warto zwrócić nań uwagę. Rozwibrowane nasyconymi barwami płótna nie ukrywają, a raczej starają się eksponować ekspresyjne ślady pociągnięć pędzlem. Figuralne elementy kompozycji toczą na nich walkę z nerwowymi, często niedopowiedzianymi abstrakcyjnymi plamami czy zaciekami farby. W ten sposób Urban buduje ich szczególną dynamikę, wynoszącą treści obrazów poza prostą anegdotę czy internetowy mem.

Jeśli forma tych płócien odznacza się swobodną dezynwolturą i celowymi puszczeniami farby, tak już ich treść nie pozostawia złudzeń co do intencji autorki. Dwóch policjantów w zaroślach pokazujących sobie wzajemnie penisy, znudzone lekturą magazynów turystki górskiego kurortu, naga modelka pozująca na wściekle czerwonym motocyklu, czy trzech mężczyzn z obnażonymi torsami robiący sobie selfie to obrazy przenoszone bezpośrednio z wyobraźni ukształtowanej przez medialną propagandę. Nie ma w nich miejsca na sentymenty. Jest za to kpina, ironia i zblazowanie komputerowego nerda scrollującego kolejne wrzuty w Internecie

Zdeformowane groteskowo twarze i ciała bohaterów tych przedstawień napawają lękiem i odrazą. Seksualne odniesienia, częste w tych kompozycjach nie mają zbyt wiele z erotyki; są raczej wulgarnymi żartami, na jakie łatwo natrafić przeglądając zasoby sieci. Urban stara się podkreślać,
że nie mamy do czynienia z realnymi postaciami czy wydarzeniami, tylko z przefiltrowanymi przez masową świadomość odbiorców globalnej sieci obrazami degrengolady. Jej obrazy mają w sobie tą samą natarczywość,
z jaką spotykamy się w wyskakujących na stronach reklamach czy
w irytujących komentarzach internetowych trolli.

Można by się zastanowić, skąd tyle pesymizmu w obrazach artystki.
Nie licuje on z bogatą kolorystyką przedstawień, intrygującymi rozwiązaniami kompozycyjnymi, czy ich rozbuchaną formą. Kluczem do rozwikłania tej zagadki mogą być obiekty i fotografie uzupełniające ekspozycję, przedstawiające kobiecą twarz w chwili wymiotowania. To specyficzne formy popiersi, pozbawionych torsów, podtrzymywanych na postumencie wydobywającą się z otwartych ust treścią żołądka. Bądź też głowy. Szeroko otwarte, duże oczy, rozpaczliwy grymas twarzy nasuwają skojarzenia
z przerażającymi gotyckimi gargulcami, zwanymi również – rzygaczami.

“Nie dałbym rady tyle zeżreć, ile chciałbym wyrzygać”, miał podobno powiedzieć kiedyś Friedrich Dürrenmatt. Podobną diagnozę stawia swoimi pracami Alex Urban. Przesycona atakującymi ją zewsząd wirtualnymi, irytującymi obrazami, zwraca na swoich płótnach przetworzoną przez wyobraźnię własną ich interpretację. Być może jest to sposób na próbę zachowania własnej wrażliwości w zunifikowanym świecie memów. Być może tym gestem artystka stara się “odpiąć” od sieci. Tylko czy jest to jeszcze
w ogóle możliwe?

PS
W niniejszym tekście celowo nie użyłem nazw konkretnych platform internetowych, by nie być posądzonym o ich reklamę bądź pomówienia.
Piotr Stasiowski
16.08.2015

 

Monika Cybulska

Aktualizacja:

Kategoria: Aktualności